- Lokian http://www.lokian.pun.pl/index.php - Wielka Puszcza http://www.lokian.pun.pl/viewforum.php?id=55 - Wielka Rozpadlina http://www.lokian.pun.pl/viewtopic.php?id=71 |
Mardorin - 2008-12-06 19:22:30 |
Jest to ogromna góra na której rośnie mnóstwo drzew i grzybów jakieś 2 kilometry niżej leci rzeka. |
Aretis - 2009-02-21 19:18:32 |
Wjeżdżam na górę z moim oddziałem liczącym 30 ludzi. Mam znaleźć i ubić z rozkazu Cesarza bandę mutantów grasujących w okolicy. - Miejcie oczy szeroko otwarte. - mówię do towarzyszy. |
Ravandill - 2009-02-27 22:09:14 |
Siedząc na drzewie uśmiecham się do siebie... |
Mardorin - 2009-02-28 19:14:27 |
Nagle z drzew wypada grupa banitów, uzbrojeni w kusze oraz miecze. Podbiegają do was. Kilku łuczników stoi z tyłu. A rosły wojownik wyglądający na przywódce wyjmuje Rapier i czekan, i już po chwili doskakuje do udziału. |
Aretis - 2009-02-28 21:28:22 |
Rzucam się na wrogów. - Za Cesarza! (jakby co to Cesarz jest półbogiem) - Wyjmuję miecz. Zaczynam ciąć wrogów. |
Mardorin - 2009-03-01 10:50:43 |
Dwóch zbójców padło od ciosów twego miecz, ale jakby już po chwili z znikąd pojawili się nowi. Szef bandy widząc siłę twoich żołnierzy gwizdnął i po chwili za drzew wyskoczyło około 15 ...d...dzieci! Były uzbrojone w pałki i drewniane kije. Za nimi pojawiło się dwóch "nadzorców" trzymających bicz. |
Ravandill - 2009-03-01 12:18:09 |
Ze spokojem ładuję kuszę i staram się trafić przywódcę banitów. Po strzale powtarzam czynnośc jeszcze raz, a następnie wyjmuję oba sztylety i wskakuje w serce walki tnąc rozbójników i starając się przedrzeć do ich przywódcy, jeśli nie zginął od strzały bądź miecza jednego z wojowników Cesarza. |
Mardorin - 2009-03-01 12:31:01 |
Nie padł, jakoś...przecież wycelowałeś. Miałeś go na muszce ,a on nagle zniknął. Już go zobaczyłeś mogłeś trafić sztyletem. Niestety drogę zablokowała ci dwójka dzieci. Jedno rzuciło się na ciebie ,a drugie podbiegło i wymierzyło ci cios pod żebro- nie był silny ,lecz bolesny. Gdyby tylko nie ten bitewny chaos... |
Ravandill - 2009-03-01 14:07:41 |
Odpycham dzieci, jeśli będzie potrzeba zabijam i próbuję się doszukać dowócy. - Będzie mój... - Rozglądam się po polu i oceniam jak idzie walka. |
Aretis - 2009-03-01 15:44:04 |
- Nawracać! Nawracać! - krzyczę i wraz z oddziałem wycofuję się i szarżuje. Impet szarży przewalił kilku przeciwników. Rozglądam się i oceniam sytuację. |
Mardorin - 2009-03-01 16:35:02 |
Żołnierze wroga, na początku uciekli, ale po chwili natarli na twoich żołnierzy zdwojoną siłą. Sytuacja nie jest zbyt dobra, oni...jakby jest ich więcej...zapełnili całe wzgórze-łatwiej ,będzie ich zepchnąć |
Ravandill - 2009-03-01 16:50:59 |
Bez większych wyrzutów obracam się i wbijam mu w bok szyi sztylet (to chyba nie wymaga testu). Ustawiam się tak, aby być za plecami przywódcy, rozpędzam, się i próbuję (oczywiście jeśli są jakieś realne szanse, a nie 10 metrowe morze dzieci) wskoczyć w tłum i wbić mu oba sztyety w boki szyi. |
Mardorin - 2009-03-01 17:24:42 |
Przebiłeś się przez tłum dzieciaków, jeden uderzył cię pałką w nogę, lecz nie zrobiło to na tobie większego wrażenia. Mężczyzna obrócił się ...za późno. Trafiłeś go w ramię. Wypuścił z ręki topór i syknął z bólu. Po chwili jednak odepchnął cię, tak mocno, że upadłeś zgniatając jednego dzieciaka. Jednak sztylet wbił się bardzo głęboko... |
Ravandill - 2009-03-01 17:50:52 |
Staram się odejść w jakieś spokojniejsze miejsce i natychmmiast strzelam, bełt po bełcie, dopóki nie uda mi się go zabić lub innej wyjątkowej okoliczności. |
Mardorin - 2009-03-01 17:58:53 |
2 bełty trafiły go w ,żebro. Schyliłeś się ,aby przeładować kuszę ,ale on zniknął! co to jest to cholery! |
Ravandill - 2009-03-01 18:03:24 |
(tak kurwa, to jest jezus... no ja pierdole, mam go wykastrowac czy co zeby zdechl?) Rozglądam się czy nie ma go gdzieś dookoła. Jeśli nie to szukam jakiejś kryjówki dobrej i czekam aż go zauważe. CELUJĘ BARDZO DOKŁADNIE W KRTAŃ, SERCE, LUB OKO - TAK ŻEBY ZDECHŁ. |
Sirmenor A'calavah - 2009-03-01 18:07:09 |
Po chwili ze ścieżki prowadzącej do winnicy wychodzi półelf z paroma butelkami wina, które od razu spadają na ziemię po tym jak zobaczył dosłownie rozpływającego się człowieka z dwoma bełtami w żebrach. |
Aretis - 2009-03-01 18:13:12 |
Gwardia zaczyna coraz mocniej naciskać. - Nie mają dowódcy, atakować! - padają kolejni wrogowie. |
Mardorin - 2009-03-01 18:24:44 |
Nagle dowódce Gwardii zwalił ktoś z konia..to przywódca dziwnych zbójców.Wygląda jakby nic mu się nie stało, i po chwili rzuca się na ciebie. |
Aretis - 2009-03-01 18:26:46 |
Paruje cios i kontratakuje ciosem z wypadem. |
Sirmenor A'calavah - 2009-03-01 18:40:57 |
Złodziej usuwa się na bok i przygląda bitwie. |
Ravandill - 2009-03-01 18:42:54 |
Biegnę na demona i staram mu się wskoczyć na plecy, skrzyżować ręce na szyi (tak jak się nosi na barana) tyle, że mam sztylety w rękach i jedną staram się wbić sztylet w serce, a drugą w szyję. Jeśli mi się uda to nie odchodzą tylko szarpie sztyletami aby rany były jak największe. |
Sirmenor A'calavah - 2009-03-01 18:46:00 |
Półelf obchodzi pole bitwy i atakuje zbójców z flanki. |
Mardorin - 2009-03-02 13:40:21 |
@ w tej sprawie zgadzam się z maxem, ale już... |
Ravandill - 2009-03-02 14:23:12 |
- No wreszcie, myślałem, że to gówno nigdy nie zdechnie. |
Mardorin - 2009-03-02 14:46:12 |
Mag jedynie odchrząknął do odchodzącego Ravandilla i powiedział jakby myślał ,że ten go usłyszy: |
Ravandill - 2009-03-02 14:50:55 |
- Skoro tak... - Podnoszę zwłoki każdego a martwych dzieci, przebijam im serce sztyletem aby nie wstały więcej. Dorzucam jeszcze cicho - Dziękuję, a teraz wybacz, ale na mnie już czas. - Odchodzę... |
Aretis - 2009-03-03 18:10:43 |
Rozglądam się jeszcze po polu bitwy. - Oddział do mnie! A ty nieznajomy, jak się nazywasz? - pytam Ravandilla. |
Ravandill - 2009-03-03 18:26:02 |
- Ravandill, a Ty? |
Sirmenor A'calavah - 2009-03-03 20:34:03 |
Niezauważony stara się aby tak pozostało. "Mój znajomy może coś dostanie, ale w końcu ja zabiłem ledwo 2 zbójców a on demona." |
Aretis - 2009-03-06 13:13:21 |
Aretis Iklios, Dowódca Gwardii Cesarskiej. Gdzie się nauczyłeś tak walczyć? |
Ravandill - 2009-03-06 15:46:45 |
- Kwestia doświadczenia. Lengu, demony, mutanci, utopce... Poza miastem spotykasz takie rzeczy co 20 metrów. Jako poszukiwacz przygód umarłbym tutaj po 15 minutach przy dużym szczęściu. A co Wy tutaj robice? |
Aretis - 2009-03-06 15:54:52 |
- Prowadzimy patrol na rozkaz Cesarza. Nie wiem czy to była ta grupa, którą pokonaliśmy, ale mieliśmy spacyfikować jakieś plemię. Napadało ono na wioski w Dolinie Białych Kwiatów. Musimy jednak pojechać dalej i sprawdzić czy niema więcej wrogów. Jedziesz z nami, Ravandill? |
Ravandill - 2009-03-06 15:58:33 |
- Teoretycznie do stracenia nic nie mam - uśmiecham się - jedźmy. |
Aretis - 2009-03-06 16:01:38 |
Kolumna marszowa! - czekam chwilę, aż żołnierze się ustawią - Ruszamy! |
Ravandill - 2009-03-06 16:08:22 |
- Chce tylko dodać, żeby nie było wątpliwości - Ide z wami, będę wam pomagał, ale nie podlegam Twoim rozkazom, tak? |
Aretis - 2009-03-06 16:11:35 |
Dobrze. - rozglądam się czujnie dookoła. |
Mardorin - 2009-08-14 16:48:14 |
Nagle za krzaków, słyszycie dziwne szmery. |
Aretis - 2009-08-21 08:20:35 |
Podjeżdżam do krzaków. Wyjmuje miecz. Schodzę z konia i zaglądam w gąszcz. Szmer się powtórzył... |