Sędzia Hrabstwa Tuk
Złodziej usuwa się na bok i przygląda bitwie.
(napisałem co widzę na podstawie reszty postów a tak można[chyba])
Offline
Biegnę na demona i staram mu się wskoczyć na plecy, skrzyżować ręce na szyi (tak jak się nosi na barana) tyle, że mam sztylety w rękach i jedną staram się wbić sztylet w serce, a drugą w szyję. Jeśli mi się uda to nie odchodzą tylko szarpie sztyletami aby rany były jak największe.
@napisane było, że zniknął, nie gdzie się pojawił i uważam, że to Janek powinien stwierdzić czy się pojawił przed Tobą, a nie Ty. Ale ok, Janek jest MG to nie ingeruję.
Ostatnio edytowany przez Ravandill (2009-03-01 18:44:13)
Offline
Sędzia Hrabstwa Tuk
Półelf obchodzi pole bitwy i atakuje zbójców z flanki.
Offline
@ w tej sprawie zgadzam się z maxem, ale już...
Demon padł...na początku trząsł się ,a po chwili splunął krwią. Z ran wylewała się zielono-żółta flemga ,które miała ohydny odór mutacji oraz gówna. Skóra demona, wyglądała, jak stara ,zepsuta szynka ,na ciągnięta na lalkę. Po chwili z demona wyleciał ognik...
Ravandill nagroda:
Atut walka w tłoku oraz +1 do umiejętności Walka Bronią Białą(uznałem ,że tyle wystarczy- chyba nie za mało)
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
- No wreszcie, myślałem, że to gówno nigdy nie zdechnie.
Patrząc na pobojowisko pełne trupów, pogrążony w rozmyślaniach, podchodzę do jednego z martwych dzieci i pytam się jakiegoś maga lub przywódcy - Myślisz, że to też mutanci czy dzieci które był tylko zmuszane do walki?
Spluwam na resztki demona, spluwam z pogardą, obracam się, nakładam kaptur i wychodzę.
Ostatnio edytowany przez Ravandill (2009-03-02 14:35:40)
Offline
Mag jedynie odchrząknął do odchodzącego Ravandilla i powiedział jakby myślał ,że ten go usłyszy:
-to chyba dzieci, które zaprzedały mu duszę...okropne...ile ludzi dało się zwieść. A przecież, Cesarz niesie światło oraz wybaczenie. Kiedy słyszy się ,jego imię czuje się, że można niszczyć góry lodowe. On jest światłem. Biedne dusze..
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
- Skoro tak... - Podnoszę zwłoki każdego a martwych dzieci, przebijam im serce sztyletem aby nie wstały więcej. Dorzucam jeszcze cicho - Dziękuję, a teraz wybacz, ale na mnie już czas. - Odchodzę...
Offline
Rozglądam się jeszcze po polu bitwy. - Oddział do mnie! A ty nieznajomy, jak się nazywasz? - pytam Ravandilla.
Offline
Sędzia Hrabstwa Tuk
Niezauważony stara się aby tak pozostało. "Mój znajomy może coś dostanie, ale w końcu ja zabiłem ledwo 2 zbójców a on demona."
Offline
Aretis Iklios, Dowódca Gwardii Cesarskiej. Gdzie się nauczyłeś tak walczyć?
Offline
- Kwestia doświadczenia. Lengu, demony, mutanci, utopce... Poza miastem spotykasz takie rzeczy co 20 metrów. Jako poszukiwacz przygód umarłbym tutaj po 15 minutach przy dużym szczęściu. A co Wy tutaj robice?
Offline
- Prowadzimy patrol na rozkaz Cesarza. Nie wiem czy to była ta grupa, którą pokonaliśmy, ale mieliśmy spacyfikować jakieś plemię. Napadało ono na wioski w Dolinie Białych Kwiatów. Musimy jednak pojechać dalej i sprawdzić czy niema więcej wrogów. Jedziesz z nami, Ravandill?
Offline
Kolumna marszowa! - czekam chwilę, aż żołnierze się ustawią - Ruszamy!
Offline
- Chce tylko dodać, żeby nie było wątpliwości - Ide z wami, będę wam pomagał, ale nie podlegam Twoim rozkazom, tak?
Offline
Dobrze. - rozglądam się czujnie dookoła.
Offline
Nagle za krzaków, słyszycie dziwne szmery.
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
Podjeżdżam do krzaków. Wyjmuje miecz. Schodzę z konia i zaglądam w gąszcz. Szmer się powtórzył...
Offline